' budynek skrzypi i kołysze się': życie w drapaczu chmur
Aleje Manhattanu rozciągają się na północ jak ścieżki przez las, ostatecznie znikając w Harlemie. Pode mną Central Park jest rozplanowany jak koc piknikowy, jego największe drzewa przypominają krzewy. Na południu Empire State Building przebija czasze miasta z kamienia i żelaza, a niebieskie szkło nowego World Trade Center błyszczy poza nim. Między nimi Statua Wolności jest prawie zagubiona w mgle.
to jest widok z najwyższego domu na świecie, jak cieszył się wirtualnie, za pomocą Google Earth. Aby cieszyć się nim osobiście, trzeba znać nienazwanego właściciela penthousu o powierzchni 800 m2 przy 432 Park Avenue – lub kupić go za ponad 88 mln dolarów (71 mln funtów), które sprzedał w ubiegłym roku.
ale są alternatywy dla tych, którzy mają głowę na wysokości i pieniądze do dopasowania. W przyszłym roku 426-metrowa wieża Park Avenue straci tytuł na rzecz 111 West 57th Street, wznosząc się dwa bloki na zachód. Tymczasem w Indiach, 442m Mumbai World One będzie pchać jeszcze wyżej, jego Armani zaprojektowane penthousy na poziomie 117 oferując widok samolotu na Morze Arabskie.
kiedyś tylko biura osiągnęły tak wysoki poziom. W 2000 roku na całym świecie było 215 biurowców o wysokości powyżej 200 m (pierwszy, Metropolitan Life Tower w Nowym Jorku, został ukończony w 1909 roku), ale tylko trzy wieże mieszkalne tak wysokie. Obecnie ponad tą wysokością znajduje się 255 wieżowców mieszkalnych, a kolejne 184 są w budowie. Do wieżowców wielofunkcyjnych, z mieszkaniami, a także biurami i hotelami, należy Burdż Chalifa, wciąż najwyższy budynek na świecie, o wysokości 828 m. Jeddah Tower w Arabii Saudyjskiej, który zostanie ukończony w 2020 r., będzie pierwszym, który przekroczy 1000 m.najwyższe apartamenty będą znajdowały się na 156. piętrze.
jakie jest tam życie? Przez dziesięciolecia wieżowce składały się zazwyczaj z mieszkań socjalnych lub niedrogich w zatłoczonych miastach lub na nowych osiedlach. W okresie powojennego boomu mieszkaniowego w miastach w całej Europie powstały setki domów. Ale dziś najwyższe wieże mieszkalne są w przeważającej mierze luksusowymi inwestycjami, a wiele z nich pozostaje pustych, kilka tygodni po sprzedaży. Jeśli drapacze chmur złamały ziemię jako barometry korporacyjnej pychy, coraz częściej stoją teraz za osobistym nadmiarem, stosując grawitację do podziału bogactwa.
Wielka Brytania, tradycyjnie kraj o niskim wzroście, jest częścią boomu. Skupiska wieżowców rzucają cienie na Londyn. W Manchesterze pierwszy 200-metrowy budynek poza stolicą ma zostać ukończony w przyszłym roku. Nawet w Bristolu, gdzie Kościół St Mary Redcliffe był bezkonkurencyjny w swoim niebiańskim zasięgu od ponad sześciu stuleci, istnieją plany budowy 22-piętrowej wieży mieszkalnej, która byłaby bliska.
Jason Gabel, urbanista w Council on Tall Buildings and Urban Habitat z siedzibą w Chicago, który prowadzi globalną bazę drapaczy chmur, twierdzi, że postępy w technologii budowlanej częściowo wyjaśniają ten trend. Wyciągi mogą teraz poruszać się z prędkością ponad 40 mil na godzinę i wspinać się na setki metrów dzięki lekkim linom z włókna węglowego. Wyrafinowane systemy tłumienia na szczytach wież powodują, że smukłe budynki mogą wznosić się wyżej, na mniejszych działkach miejskich, bez przewracania się w czasie burzy lub kołysania się aż do wywołania nudności.
dla coraz większej liczby mieszkańców miasta codzienne życie może być nieco inne. Zapłatą za spokój i niekończące się widoki mogą być pięciominutowe oczekiwania na wyciąg w godzinach szczytu-a nawet oparzenia słoneczne. „Możesz się opalić zimą, jeśli usiądziesz tuż przy oknie: jest trochę efektu cieplarnianego”, mówi mi właściciel mieszkania na 64.piętrze nad Chicago. Zawroty głowy mogą być kolejnym zagrożeniem. Na szczycie wieży we wschodnim Londynie były taksówkarz Sammy Dias rzadko korzysta ze swojego balkonu: „nie lubię wysokości, a jeśli ludzie wychodzą i zaczynają się wygłupiać, mogę się całkiem wkurzyć”, mówi z bezpiecznej odległości w środku.
rozmawiałem z mieszkańcami na całym świecie i wielu donosiło, że czują się podnoszeni przez ich wzniosłą perspektywę, ale są ukryte wady: kanadyjskie badanie ofiar zawału serca wykazało, że wskaźniki przeżycia znacznie spadły na wyższych piętrach, ponieważ były trudniejsze do osiągnięcia przez ratowników medycznych.
Skyscraping homes have always held an allure; Dom z widokiem, życie na niebie. Często przywołują dystopijne wyobrażenia; kłopotliwa Trellick Tower Ernö Goldfingera w zachodnim Londynie, ukończona w 1972 roku, jest uważana za inspirację mrocznego thrillera JG Ballard High-Rise. Pierwotnie był w całości własnością Greater London Council i wynajmowany jako council flats. Obecnie lokatorzy mieszkający w zabytkowym budynku klasy II*oraz jego siostra, Balfron Tower we wschodnim Londynie, zostają wyparci w wyniku podwyższonej gentryfikacji. Mniej pożądane wieże Rady kończą swoje życie, stając w obliczu zniszczenia, rozbiórki lub kosztownych napraw.
tymczasem górne piętra wielu nowych luksusowych drapaczy chmur służą jako zagraniczne sklepy pieniężne: gigantyczne teczki z widokami. Najwyższe domy w Wielkiej Brytanii to 10 luksusowych apartamentów między piętrami 53 i 65 The Shard. Są one jednymi z najbardziej bogatych w Londynie, ale prawie pięć lat po ich zakończeniu, żaden nie jest zajęty, a nawet na sprzedaż lub wynajem. Powód pozostaje tajemnicą.
„układanie ludzi na półkach to bardzo skuteczna metoda izolacji człowieka”, mówi Jan Gehl, doświadczony duński architekt i renomowany konsultant ds. projektowania urbanistycznego. Krytyk wież mieszkalnych, nawet tam, gdzie są w pełni zajęte, Gehl porównuje je do zamkniętych rezydencji na niebie. Mówi, że ludzie nie ewoluowali, aby patrzeć w górę lub w dół: „widzieliśmy w ciągu ostatnich 20 lat wycofanie się ze społeczeństwa w sferę prywatną, a wieże są łatwym sposobem na osiągnięcie tego .”
czy to jest doświadczenie tych, którzy żyją ponad naszymi powstającymi miastami? Znalezienie nie jest łatwe; nawet jeśli – lub jeśli – są w domu, mieszkańcy najbardziej rozrzedzonych mieszkań na świecie są trudni do zidentyfikowania,a tym bardziej do osiągnięcia. Ale całe ludzkie życie jest tam, na 64 piętrze.
Mike Palumbo, 50, handlowiec; Water Tower Place, Chicago

Chicago urodzony i wychowany Mike Palumbo jest fanem Bullsów, który dorastał na obrzeżach miasta, synem sprzedawcy części do ciężarówek. Z kąta w pobliżu swojego domu, wpatrywał się w John Hancock tower, matowo-czarny, zwężający się monolit w pobliżu jeziora, i marzył wielkie. „Kiedy skończyłem 13 lat, poszedłem do liceum w centrum” – mówi Palumbo. „Jechałbym pociągiem L do przecznicy John Hancock. Wtedy był taki facet o imieniu Spiderman, który wspinał się po nim z przyssawkami. Podobało mi się. Chodziłem i myślałem, że wolę być w mieście, w którym toczy się cała akcja. To ja.”
Palumbo został zarządcą funduszu i w 2007 roku zarobił 100 milionów dolarów. Od 18 lat mieszka w 8-pokojowym mieszkaniu na 64. piętrze Water Tower Place, ekskluzywnej rezydencji po drugiej stronie ulicy od jego ulubionego wieżowca. Oprah Winfrey mieszkała kilka pięter w dół, mówi Palumbo, gdy patrzymy na las drapaczy chmur. David Axelrod, główny strateg prezydenta Obamy, pozostaje sąsiadem i przewodniczy Komisji ds. zwierząt domowych w zarządzie budynku. „Jestem miłośnikiem psów, ale są ludzie, którzy nie chcą ich w budynku”, mówi Palumbo, który również siedzi na tablicy. „Próbujesz się dogadać, ale wielu ludzi odnoszących sukcesy kłóci się o drobiazgi.”

połowa mieszkania Palumbo to jaskinia mężczyzny, z cygarami w słoiku na barze obok stołu bilardowego. Druga połowa jest przepełniona akcesoriami rodzicielstwa: Palumbo i jego druga żona, Veronica, mieli w zeszłym roku bliźniaki, a ich niania Mieszka z nimi. Dodają pięć minut do każdej podróży, aby dać czas, aby dostać wszystko do windy. Ma czworo dorosłych dzieci z pierwszego małżeństwa, które często odwiedzają.
jako młody handlowiec, Palumbo dostał oferty pracy z Wall Street, ale nigdy nie chciał opuścić Chicago. „Uwielbiam ten widok” „Kiedy budzę się rano, pierwszą rzeczą, którą robię, jest otwieranie żaluzji i wpuszczanie słońca. Nie będzie lepiej.”Ale ma też lęk wysokości. „Nie mam nic przeciwko oknom, ale gdyby to był gzyms, świrowałbym teraz.”Otwiera okno i podmuch wiatru uderza w nasze twarze. Pajęcza sieć jakoś nadal przylega do ramy. „Nigdy nie rozumiem, jak ci goście się tu dostali”, mówi.
pod nami jest kilkanaście basenów na dachu. 423m Trump Tower dominuje nad panoramą na południe. Później kołyska czyszcząca wije się obok, a mężczyźni z szmatami unikają patrzenia przez szybę. – Nie chciałbym tej pracy-mówi Palumbo.
Ian Simpson, lat 61, architekt; Beetham Tower, Manchester

Ian Simpson pochodzi z rodziny ekspertów od rozbiórki i dorastał w biednym północnym przedmieściu Manchesteru. „Młodość spędziłem wspinając się po kominach młyna i wysadzając je w powietrze” – mówi. „Ale gdzieś po drodze przeszedłem od przewracania rzeczy do odkładania ich z powrotem.”
Simpson stał się jednym z czołowych brytyjskich architektów i odegrał kluczową rolę w regeneracji Manchesteru, nie tylko od czasu, gdy bomba IRA zniszczyła duże części centrum miasta w 1996 roku. Obecnie zajmuje wyjątkową pozycję na szczycie własnego wieżowca, stalowo-szklanego eyrie, z którego bada miasto, które pomógł ukształtować. Na 47 piętrach Beetham Tower przecina samotną, smukłą figurę nad południowym Manchesterem, najwyższym budynkiem w Wielkiej Brytanii poza Londynem. „Nikt nie myślał, że będzie stać sam,” Simpson mówi w swoim rozległym, dwupiętrowym apartamencie, który obejmuje to, co może być tylko gaj oliwny Manchesteru. „Inne wysokie budynki miały zgodę, ale potem uderzyliśmy w recesję.”
od 10 lat Simpson i jego partner cieszą się niezakłóconymi widokami. „Światło tutaj jest spektakularne”, mówi. „Ożywia przestrzeń, gdy się porusza; uważam to za bardzo podnoszące na duchu. To jak mała oaza w mieście.”Ale Architekt jest szczęśliwy, że Manchester znów rośnie. W planach jest budowa kilkunastu nowych wież powyżej 30 kondygnacji, w tym rozbudowa Owen Street. Zaprojektowany przez Simpson ’ s practice, który prowadzi wraz z architektem Rachel Haugh, będzie zawierał 200-metrową wieżę o 49 piętrach, nową wysoką dla miasta.

„tego potrzebuje Manchester”, mówi Simpson. „Historycznie nikt nie mieszkał w centrum miasta. Gdybyś miał pieniądze, mieszkałbyś na zielonych przedmieściach na południu; jeśli tego nie zrobiłeś, żyłeś na północy jak ja. To się zmienia, a my musimy mieć masę krytyczną, aby stworzyć miejsca pracy i popyt na wszystko inne, czy to bary, restauracje czy infrastrukturę.
” mam w swoim biurze piękny obraz z XVIII wieku. Było to miasto wież – ale były to kominy młyńskie. Kiedy to się zmieniło, pojawiły się luki, które na ogół stały się parkingami. Chcemy wypełnić te luki i zintensyfikować miasto, a nie je rozłożyć.”Podobnie jak te kominy, Simpson mówi,” wysokie budynki zapewniają nie tylko funkcję, ale także obraz zaufania”.
przenosimy się z części dziennej do gaju oliwnego, który zajmuje rodzaj Penthouse oranżerii, skierowane na południe. Trzydzieści mil na zachód, Liverpool jest widoczny w bezchmurny dzień. Drzewa, w tym ponad 30, zostały przewiezione z Włoch i opuszczone przez dach przed upadkiem dźwigu. „Kochają to tutaj,” Simpson mówi. „Ale nie ma zapylania: nie mamy pszczół tak wysokich, więc nie ma oliwek.”
Farimah Moeini, 35, media Sales manager; Ocean Heights, Dubaj

jako nastolatek w Teheranie Farimah Moeini często latał do Dubaju z rodziną i przyjaciółmi. Znała tylko Stare Miasto, bo to było wszystko. „Wszystko, co można tu zobaczyć, to piasek”, mówi przez rozmowę wideo z mieszkania w Dubaju, które dzieli ze swoim brytyjskim mężem, Lukiem i ich dzieckiem, Liamem. „Palma, Dubai Marina, wszystkie te wieże: żadna z nich nie istniała. Pamiętam, jak chodziłem do starszych centrów handlowych. Mielibyśmy shawarmas i próbowalibyśmy dostać się do barów i klubów. Potem zaczęło rosnąć-i nie przestało.”
Moeini opuściła Teheran, gdzie jej ojciec był właścicielem fabryki Tekstyliów, aby pójść na studia w USA. W 2009 roku dostała pracę w Yahoo i przeniosła się do Dubaju w czasie, gdy czynsze były tanie po globalnym pogorszeniu koniunktury finansowej. W następnym roku poznała Luke ’ a, który pracuje w branży nieruchomości. Mieszkają w jednopokojowym mieszkaniu na 68. piętrze Ocean Heights, bloku mieszkalnym w marinie. Burdż Chalifa, najwyższy budynek na świecie, wznosi się 13 mil wzdłuż wybrzeża.

„czujesz się, jakbyś był w bańce”, mówi Moeini. „Czasami szczypię się, ponieważ wiele z tego stylu życia nie jest naprawdę prawdziwe. Wszystko jest takie czyste, schludne i bezpieczne. Jest też bańka kulturowa. Kiedy miałem 16 lat, można było usłyszeć arabską muzykę i zobaczyć lokalnych ludzi wszędzie; to było bardziej autentyczne. Tęsknię też za naturą. W Iranie mamy cztery pory roku i jest pięknie, kiedy się zmieniają. Lata mijają, a ty nie wiesz, gdzie jesteś.
” ale to fajna bańka. Łatwo i przyjemnie jest poznawać ludzi z całego świata. To szczęśliwe miejsce. Uwielbiam też być tutaj-to szalone, jak się czujesz. Budzenie się każdego wschodu słońca i wpatrywanie się w morze Jest Takie kojące. Jeśli siedzę na kanapie i patrzę, widzę tylko morze i niebo. I są prawdziwe.”
Sammy Dias, 77 lat, emerytowany taksówkarz; Halka Tower, Londyn

od ponad 30 lat Sammy Dias mieszka w Petticoat Tower, bloku Rady z Lat 70., należącym do City of London Corporation, i przez większość z nich jest na 21. piętrze, dwa w dół od dachu. W słoneczne Styczniowe popołudnie ściąga zasłonę w salonie i patrzy na wschód w kierunku Stratford.
” spójrz na to-widzisz tam Stadion Olimpijski?”pyta. Zygzakowate wsporniki dachu budynku są widoczne trzy mile stąd. Od igrzysk w 2012 roku stał się on karłowaty przez wyższe budynki mieszkalne. „Wystarczy spojrzeć na ilość mieszkań, które wzrosły: to niewiarygodne. To prawie stało się z dnia na dzień.”

Dias jeździł czarną taksówką w okolicach mili kwadratowej przez 45 lat, aż przeszedł na emeryturę pięć lat temu. Z poziomu ulicy i wyżej obserwował wzrost Londynu. Korniszon, zaledwie 200m dalej, rzuca cień na jego budynek. 110 Bishopsgate, z restauracją sushi na dachu i odsłoniętymi windami, wznosi się zaledwie dwie ulice na zachód.
Dias odwraca wzrok nad Aldgate, hodgepodge mieszkań i grzybów hoteli, i halki Lane market, gdzie odzież była sprzedawana od wieków. „Pracowałem tam, gdy miałem 11 lat, wyciągając barrowsa”, mówi. „Każdy stragan sprzedaje teraz to samo. Widzisz ten brązowy budynek? Tam się urodziłem: Numer jeden Herbert House.”
Dias nie planował mieszkać wysoko i nigdy nie używał swojego małego balkonu. Nienawidzi wysokości. „Dobrze mi tu siedzieć, ale nie mogę tam wyjść. Nazywają to nawiedzonym mieszkaniem-z tego balkonu doszło do samobójstwa.”
jego pierwsze mieszkanie tutaj było na 11 piętrze, ale on i jego żona, Phyllis, księgowa jubilera, przenieśli się w 1994 roku, kiedy to dostępne było mieszkanie dwuosobowe. Wkrótce potem zachorowała na chorobę Alzheimera; zmarła w 2001 roku.
„trochę czasu zajęło przyzwyczajenie się do mieszkania tutaj samego, ale teraz mam dobrą rutynę” – mówi Dias, siedząc w jednym z dwóch foteli w pokoju. Zdjęcia pary stoją na starej komodzie. „Czasami budzę się wcześnie i leżę tam i wspominam, albo czytam gazetę. Potem wstaję, myję się i włącza się radio. Słucham radia X z Chrisem Moylesem. Nie znoszę go, ale kocham muzykę. Później spotkam się z małym, starym chłopcem z ramą. Idziemy do dzwonu, gdzie wypiłem pierwszego drinka w wieku 16 lat. Wezmę dwa kufle piwa, potem dwa maksymalnie trzy giny i lemoniady, wrócę tu, zjem żarcie, zrelaksuję się i pójdę spać.”
Dias planuje przeżyć tu resztę swoich dni. „Mój umysł jest tam cały. Chodziłem do szkoły do 11 roku życia i nadal mogłem powiedzieć wszystkim, którzy byli w mojej klasie. Chodzi o geny, mam 90-letnią siostrę i rozmawiamy przez telefon. Kwiecień pierwszy raz się urodziłam, wyszłam za mąż 1 kwietnia i jak się czasem czuję, to 1 kwietnia to zgasnę.”
mieszkaniec City of London przyszedł niedawno omówić przeprowadzkę do jednopokojowego mieszkania. Dias sam to zasugerował, ale odmówił, gdy stało się jasne, że oznacza to opuszczenie budynku. „Powiedziałem, że mam tu przyjaciół! To moja działka. Mam wszystko i jestem szczęśliwy. Wiesz jak to nazywam? Nazywam go moim zamkiem.”
Traci Ann Wolfe, lat 40, aktor; 8 Spruce Street, Nowy Jork

„to dziwne mieszkać w budynku, w którym wszyscy ci turyści celują w ciebie kamerami”, mówi Traci Ann Wolfe, patrząc na Dolny Manhattan z 50. piętra 8 Spruce Street. Zaprojektowana przez Franka Gehry ’ ego fasada 76-piętrowego wieżowca wydaje się falować jak wiatr po wodzie. Jednak taka delikatność przeczy brutalnemu imperatywowi finansowemu, który uczynił go najwyższym wieżowcem mieszkalnym w Nowym Jorku, a nawet na zachodniej półkuli, kiedy został ukończony w 2011 roku. „Zapomnij o Gehry, to widok sprawia, że jestem bardzo wdzięczny”, mówi Wolfe. Z narożnego mieszkania ma prawie 180-stopniowy widok na czubek Manhattanu: Rzekę Hudson na zachód, jeden World Trade Center na wprost, a następnie na East river. Panorama jest równie radosna jak przejażdżka helikopterem. „Widzieliśmy błyskawice dotykające czubka centrum handlowego.”

Wolfe, aktor i były model, przeprowadziła się do tego jednopokojowego mieszkania cztery lata temu z mężem, menedżerem funduszy hedgingowych. Czynsz jest drogi za to, co wyznaje, że „czuje się jak kuchnia z sypialnią” (jej oficjalny rozmiar 900 stóp kwadratowych wydaje się cieniem optymistycznym), ale ona i jej mąż są tutaj bardzo szczęśliwi.
życie tak wysoko może być jednak niesamowite, a wiatr onieśmielający: „budynek skrzypi jak stara łódź, a nawet czujesz, jak kołysze się.”Piny bezpieczeństwa musiały zostać dodane do okien po odkryciu, że silne wiatry mogą je otworzyć: w jednym wczesnym incydencie telewizor został wyssany z mieszkania na piętrze.
kilka miesięcy po pierwszej rozmowie, Wolfe i jej mąż wyprowadzają się z budynku, który nazwali domem na pięć lat. Obecnie są właścicielami domu w Southampton w stanie Nowy Jork i wynajmują mieszkanie w ośmiopiętrowym budynku na Manhattanie, zamieniając 50.piętro na szóste. „To bardziej doświadczenie”, mówi Wolfe. „Słyszę samochody, ludzi w barze po drugiej stronie ulicy, hałas na budowie, helikoptery. Wspaniale jest poczuć energię miasta, która może być ogromną motywacją, ale może być również rozproszeniem uwagi. Na 50. piętrze byłem bardziej odsunięty od tego wszystkiego. Pocieszające jest czuć ziemię pode mną – ale wolałbym marzyć nad chmurami.”Wywiad z Justinem Mcguirkiem
Tyrese Mhlakaza, 24 lata, promotor klubu nocnego; Ponte City, Johannesburg

kiedy miał 17 lat, Tyrese mhlakaza opuścił małe miasteczko w pobliżu Durbanu, gdzie jego samotna matka wychowała go i jego rodzeństwo, i przeniósł się do Johannesburga, aby rozpocząć dorosłe życie. „To jest miasto marzeń”, mówi. „Przeprowadziłem się tutaj, aby znaleźć pracę i przetrwać jako człowiek. To był pierwszy raz, a najdziwniejsze na początku było to, że nie było plaży.”
Johannesburg, miasto prawie 5 milionów ludzi, zbudowane na miejscu XIX-wiecznej gorączki złota, jest domem dla najwyższego budynku mieszkalnego w Afryce. Ponte City, 55-piętrowy betonowy cylinder z otwartym rdzeniem, został zbudowany w 1975 roku i stał się najbardziej pożądanym adresem rozwijającego się miasta wśród zamożnej mniejszości białej ludności. Trzykondygnacyjne penthousy posiadały sauny i wanny z hydromasażem.
ale konflikty gospodarcze i suburbanizacja w latach 80. doprowadziły wieżę do spirali upadku i przestępczości. Gangi przeniosły się do miejskich slumsów. Śmieci wypełniły centralny rdzeń. Niepewność po apartheidzie pogłębiła zaniedbanie budynku, ale na przełomie wieków zaczął symbolizować odrodzenie miasta. Po całkowitym remoncie, jest teraz ponownie pożądane i niedrogie.

” powiedziałbym, że jest teraz w 80% Czarny”, mówi Mhlakaza z poziomu 53, gdzie penthousy zostały podzielone na mieszkania. Mieszka z bratem i trzema przyjaciółmi, płacąc około 9000 rand (£540) miesięcznie w czynszu między nimi. „Mamy ludzi z Mozambiku, Zambii, Nigerii, Ghany, Zimbabwe, a wielu białych ludzi pochodzi z Izraela i Australii. Republika Południowej Afryki jest o tęczowym kraju i nie ma więcej tęczy niż to.
„uwielbiam tu mieszkać” – dodaje. „Widzę prawie całe moje miasto i mam obsesję na punkcie widoków. Uwielbiam patrzeć i zawsze uwielbiałam przebywać na zewnątrz, gdzie dorastałam. Fakt, że widzę tak wiele sprawia, że czuję się jakbym był Na Zewnątrz.”
Mhlakaza, który urodził się dwa lata przed końcem apartheidu, dostał pracę jako kelner i barman. Teraz zajmuje się public relations w nocnym klubie niedaleko wieży. Swoje mecze rugby rozgrywa na Stadionie Ellis Park Stadium, gdzie Nelson Mandela obserwował zwycięstwo RPA w Pucharze Świata w 1995 roku. Jego rodzinne miasto leży 300 mil dalej na południe. Nie planuje powrotu i chce zostać prawnikiem.
„wracam na wakacje, ale nie widzę domu tak jak kiedyś” „Życie tutaj zmienia twoją perspektywę. W małym miasteczku ludzie nie są nieszablonowymi myślicielami. Jeśli powiesz im swoje ambicje, oni powiedzą: „O mój Boże, chciałbyś. W Johannesburgu mówią: „ok, jaki masz plan?””
Roz Kaldor-Aroni, 54, CEO medical research charity; Eureka Tower, Melbourne

kiedy każdego dnia przygotowuje się do odwiezienia swojego nastoletniego syna Gideona do szkoły, Roz Kaldor-Aroni nie przejmuje się raportami drogowymi. – Po prostu patrzę przez okno-mówi telefonicznie Z Melbourne, gdzie mieszka na 74.piętrze Eureka Tower. Wraz z mężem przeniosła się do 91-piętrowego wieżowca, który został otwarty w 2006 roku. Był to wówczas najwyższy budynek mieszkalny na świecie; obecnie jest to czternasty najwyższy budynek. „Mam dwa sposoby, możemy iść, i widzę korki stąd i wziąć lepszy.”
nie ma też potrzeby sprawdzania pogody, chociaż niskie chmury mogą zasłonić ziemię. „Kiedy się wkraczają, tracisz poczucie dystansu i perspektywy. Wydaje się, że możesz sięgnąć i dotknąć innych wież wznoszących się przez mgłę.”

rodzina, której uszy pękają, gdy wracają do domu, ma się dobrze z wysokościami, ale goście nie zawsze są tak chętni. „Mieliśmy jedną opiekunkę, która była tak zestresowana, że nie mogła wrócić.”
australijskie miasta, a w szczególności Melbourne, przeżywają boom na wieżowce. Miasto wyznaczyło nowe granice rozwoju, ale istnieją wyjątki dla zrównoważonych projektów. Eureka Tower wkrótce zostanie wyprzedzony przez Australia 108, 319-metrowy wieżowiec mieszkalny. „Stracimy część naszego widoku, ale tak naprawdę nie możemy narzekać” -mówi Kaldor-Aroni.
rodzina cieszy się spokojem, ale natura może czuć się odległa. „Kiedy Gideon był mały, wrócił z przyjęcia urodzinowego przyjaciela i powiedział: „Mamo, bawiliśmy się w parku”, a ja powiedziałem: „nie, to był ich Ogród. Zabrałem go do ogrodu botanicznego i sprawiłem, że poczuł zapach róż. Ale spojrzał na mnie, jakbym mówił innym językiem.”
śledź Guardian Cities na Twitterze i Facebooku, aby dołączyć do dyskusji i przejrzyj nasze archiwum tutaj
Write a Reply or Comment